Należy jeść sezonowo, a owszem i staram się stosować do tej mądrej rady w tym roku po raz pierwszy i świadomie. A że w tym roku odkryłam, iż kalarepa ma liście, które dotąd niewiedzieć po co były do niej do przyczepione, że istnieje coś takiego jak młody seler z wiechą liści i że rzodkiewka także ma liście, które zamiast z niechęcią urywać jeszcze na targu, można zabrać ze sobą do domu, zaczęłam nowy etap kulinarny. Podglądając na innych blogach co działo się z liśćmi rzodkiewki, uświadomiłam sobie, że to liście jak każde inne (przywołałam w pamięci szpinak – jedyne liście jakie jadłam głównie na ciepło) i nadają się zapewne do duszenia, a przede wszystkim do zup, najlepiej gęstych kremów. No i zaczęło się szaleństwo, istne szaleństwo. Na naszym stole raz w tygodniu staje zielona zupa. Liście rotują, w poprzednim tygodniu liście selera, wcześniej liście rzodkiewki, a w tym tygodniu czas na kalarepę, a potem od nowa. Rotują też wersje zupy: do selerowej świetnie pasuje tahina, bo liście selera są wyraziste, ostre w smaku, mleczko kokosowe też sobie dobrze z selerem radzi. A liście kalarepy są łagodne i dobrze im w duecie z koperkiem. I oto dzisiaj moja wersja zupy krem z liści młodej kalarepy i koperku.
Składniki dla 2 osób)*:
- ½ cebuli – poszatkowanej;
- duża bulwa kalarepy – pokrojona w kostkę;
- zielone liście młodej kalarepy (cały pęk) – grubo pocięte;
- pęczek koperku – z grubsza pocięty;
- 600 - 900 ml bulionu;
- olej do smażenia;
- sól, pieprz;
- jogurt naturalny – opcjonalnie;
do podania:
- czarny ryż
Wykonanie:
1. Na patelni z grubym dnem podsmażyć przez kilka minut na oleju cebulę. Po tym czasie dodać kalarepę i przez chwilę podsmażyć.
2.Zupę zalać bulionem, dorzucić liście kalarepy i dusić pod przykryciem przez ok. 15 minut, aż kalarepa będzie wystarczająco miękka, aby ją zblendować.
3.Do zupy wrzucić koperek i całość zmiksować, doprawić, opcjonalnie dodać kilka łyżek lub łyżeczek jogurtu, ponownie doprawić.
4.W odrębnym garnku ugotować zgodnie z przepisem czarny ryż, co zajmuje ok. 45 minut.
5.Zupę nalać do miseczek lub na talerze, dodać czarny ryż nie mieszając go z zupą, a następnie przystroić koperkiem.
Nie muszę dodawać, że takie zielone kremy są zdrowe, dobrze lub też dobroczynnie wpływają na układ pokarmowy, a w szczególności na trawienie. Co do zawartości witamin i minerałów po obróbce termicznej w odniesieniu do liści kalarepy wiedzy nie posiadam, jednak jestem przekonana, że tak zdrowo – zielono wyglądająca zupa, musi mieć jakieś witaminy i wartości odżywcze!
W życiu nie pomyślałabym, że liście kalarepy się do czegoś nadają! Zawsze je urywałam i wyrzucałam... Ile kg liści poszło na zmarnowanie! Koniecznie tę zupę muszę zrobić.
OdpowiedzUsuńKingo, muszę powiedzieć, że zupa nie wygląda..., ale chętnie spróbowałabym, bo szczawiowa też nie koniecznie wygląda, a jak smakuje!
OdpowiedzUsuńA mi się bardzo podoba, ten czarny ryż jest bardzo inspirujący! http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa zupa, trafi do przepisów z których korzystam. Tylko... Gdzie można zdobyć czarny ryż?
OdpowiedzUsuńAcha i zapraszam na mojego - dopiero rozkręcającego się, ale mam nadzieję ciekawego bloga http://kim-makijaz-paznokcie.blogspot.com/2011/07/to-co-najwazniejsze-podkad.html
ślicznie podana i do tego taka niepowtarzalna!
OdpowiedzUsuńJak widać u Ciebie z kalarepy można zrobić wiele ciekawych dań...miło bylo Cię gościć...pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPięknie się ta zupa komponuje z czarnym ryżem :). Smak kalarepy uwielbiam :).
OdpowiedzUsuńPodziwiam pomysłowość :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na kalarepkę. Ostatnio kalarepka zalegała u mnie w kuchni i jakoś nie mogłam się za nią zabrać, szkoda, że wtedy nie pomyślałam o takim kremie :) I świetny jest dodatek ciemnego ryżu :)
OdpowiedzUsuńDobrze smakuje z kartofelkami.
OdpowiedzUsuńJa już od dzieciństwa jadlam tą zupę z liśćmi