Na zakończenie mojej akcji kulinarnej: RYBY!!! - ryba, nawet jak dla mnie w nietypowej wersji, bo jako dodatek do makaronu. Trudno było mi wybrać ostatni przepis, bo mam ich jeszcze tyle do wypróbowania, ale ostatecznie w przyszłym roku zamierzam kontynuować akcję, więc będzie okazja.
A wracając do spaghetti, to robiłam je z oporami, bo śledzie charakterystyczne w smaku i obawiałam się czy w ogóle skomponują się z makaronem i to niezależnie od pozostałych dodatków do sosu. Do tego mąż na wieść o takim daniu doradzał, żebym lepiej zrobiła coś innego, bo to nie może być dobre.
Ale póki się nie spróbuje, to się nie wie na pewno i jak się przekonałam już dobrych kilka razy, od czasu, gdy prowadzę bloga i zaczęłam więcej eksperymentować z nowymi jak dla mnie składnikami i potrawami, ku mojemu zaskoczeniu coś co wydawało mi się czytając listę składników niejadalne, okazywało się dobre, a czasem wręcz pyszne.
No i to spaghetti jest właśnie takie. Najlepszym przykładem jest mąż, który początkowo zniechęcał mnie do zrobienia potrawy, a jak się okazało zjadł więcej niż zazwyczaj i orzekł, że to spaghetti jest najlepsze z wszystkich jakie jadł J. Przypomniałam mu uprzejmie, że całkiem niedawno zachwycał się spaghetti alla putanasca, jak i wieloma innymi, ale podtrzymał opinię, że to było wyśmienite, a w dodatku prezentowało się wyjątkowo elegancko na talerzu.
A wracając do spaghetti, to robiłam je z oporami, bo śledzie charakterystyczne w smaku i obawiałam się czy w ogóle skomponują się z makaronem i to niezależnie od pozostałych dodatków do sosu. Do tego mąż na wieść o takim daniu doradzał, żebym lepiej zrobiła coś innego, bo to nie może być dobre.
Ale póki się nie spróbuje, to się nie wie na pewno i jak się przekonałam już dobrych kilka razy, od czasu, gdy prowadzę bloga i zaczęłam więcej eksperymentować z nowymi jak dla mnie składnikami i potrawami, ku mojemu zaskoczeniu coś co wydawało mi się czytając listę składników niejadalne, okazywało się dobre, a czasem wręcz pyszne.
No i to spaghetti jest właśnie takie. Najlepszym przykładem jest mąż, który początkowo zniechęcał mnie do zrobienia potrawy, a jak się okazało zjadł więcej niż zazwyczaj i orzekł, że to spaghetti jest najlepsze z wszystkich jakie jadł J. Przypomniałam mu uprzejmie, że całkiem niedawno zachwycał się spaghetti alla putanasca, jak i wieloma innymi, ale podtrzymał opinię, że to było wyśmienite, a w dodatku prezentowało się wyjątkowo elegancko na talerzu.
Jak dla mnie też bardzo dobre, ale moim ulubionym w dalszym ciągu pozostaje: makaron z Dominikany
Składniki dla 2 osób:
- makaron spaghetti – u mnie tradycyjnie dwie wersje – z białej mąki z pszenicy durum i z pełnoziarnistej orkiszowej;
- 2 małe pomidory – pokrojone w kostkę;
- 1-2 łyżeczek koncentratu pomidorowego;
- 6 małych śledzików lub 1 filet śledzia zielonego – u mnie mrożony;*
- 1/3 pęczka koperku – posiekanego;
- olej do smażenia;
- ½ cebuli - posiekanej;
- łyżka orzeszków pistacjowych przeciętych na pół i uprażonych na suchej patelni;
- natka pietruszki do ustrojenia;
- sól, pieprz – do smaku;
- ser żółty lub parmezan – opcjonalnie;
- oliwa z oliwek do serwowania;
* nie chodzi o majtasy, czy śledzie z zalewy, śledzie można zastąpić sardynkami – ale nie z puszki!!! – początkowo miałam taki plan, ale nie sposób było dostać gdziekolwiek surowe sardynki.
Wykonanie:
1. Makaron ugotować al dente.
2. Jeśli ma się 6 śledzi, to należy wyfiletować, 3 zostawić, a 3 pokroić w kostkę. Jeśli się ma większy filet śledziowy, to należy połowę pokroić na kawałki przypominające wielkością małe śledzie, a resztę na małe kawałki.
3. Na patelni na odrobinie oleju do smażenia obsmażyć śledzie nie pokrojone w kawałki przez 2-3 minuty, a następnie odłożyć na bok. Przemyć patelnię.
2. Na oleju na patelni podsmażyć cebulę, gdy się zeszkli dodać pomidory oraz małe śledzie, smażyć 3 minuty, dodać koncentrat pomidorowy, podlać odrobiną wody, doprawić solą i pieprzem. Dodać uprażone pistacje i koperek, smażyć – dusić jeszcze przez minutę.
3. Makaron wymieszać na patelni z sosem. Przełożyć na talerze, udekorować usmażonymi wcześniej całymi śledziami i natką.
1. Makaron ugotować al dente.
2. Jeśli ma się 6 śledzi, to należy wyfiletować, 3 zostawić, a 3 pokroić w kostkę. Jeśli się ma większy filet śledziowy, to należy połowę pokroić na kawałki przypominające wielkością małe śledzie, a resztę na małe kawałki.
3. Na patelni na odrobinie oleju do smażenia obsmażyć śledzie nie pokrojone w kawałki przez 2-3 minuty, a następnie odłożyć na bok. Przemyć patelnię.
2. Na oleju na patelni podsmażyć cebulę, gdy się zeszkli dodać pomidory oraz małe śledzie, smażyć 3 minuty, dodać koncentrat pomidorowy, podlać odrobiną wody, doprawić solą i pieprzem. Dodać uprażone pistacje i koperek, smażyć – dusić jeszcze przez minutę.
3. Makaron wymieszać na patelni z sosem. Przełożyć na talerze, udekorować usmażonymi wcześniej całymi śledziami i natką.
Inspiracją był przepis z wielokrotnie powoływanej tu książki Ryby na różne sposoby Aldo Zilliego. Jednak tym razem wprowadziłam zmiany, bo już nie miałam ochoty na słodkie nuty w rybach tj. na rodzynki, a poza tym uznałam, że do sosu, przyda się coś więcej niż tylko cebula i orzechy, stąd dodatek pomidorów.
Śledzie kocham nie mniejszą miłością niż makaron - dla mnie to danie jest cudowne:)
OdpowiedzUsuńwspaniałe połączenie, jakiś czas temu do pasty (co prawda z pomidorami i kurczakiem) dodałam sporą ilość koperku i muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Makaron z rybą brzmi odważnie, ale na pewno się skuszę. Pozdrawiam xxx
OdpowiedzUsuńObłędnie niesamowity przepis, Kingo - na coś takiego, na takie zestawienie, w życiu bym nie wpadła, choć już do skosztowania byłabym tuż po Was.;)
OdpowiedzUsuńPrzepisu nie wpisuję do swoich ulubionych, bo zamierzam wypróbowywać je po kolei wszystkie.:) Znaczy wszystkie na ryby.:)
I też żałuję, że akcja się kończy, ponieważ zdążę jeszcze z zaledwie jedną rybką - mimo, że pyszną, to jednak nie tą, która w moim rankingu jest numerem pierwszym.
Nic to!:)
ciekawe ;) choć ten śledź w makaronie do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na śledzia i na makaron ! Ciekawe połączenie i oczywiście pięknie podane.
OdpowiedzUsuńMniam! Bardzo ciekawy przepis. Do mnie ten śledź bardzo wyraźnie przemawia. :) Może nie używałabym już tutaj żadnego sera, średnio pasuje mi do śledzia. Zwykle nie zapisuję przepisów na makaron, ale na pewno zapamiętam sobie to połączenie i przy najbliższej okazji wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMakaron i sledzie...dobre!
OdpowiedzUsuńmojemu lubemu by zapewne smakowało bardzo, śledzie uwielbia, a makaron wszedł mu w krew przy mnie
OdpowiedzUsuńmakaron i śledź?
OdpowiedzUsuńno, coś innego xd nowego.
Aniu, spróbuj, bo efekt naprawdę zaskakujący.
OdpowiedzUsuńVanilla, ten koperek to też było dla mnie zaskoczenie, że tak świetnie się skomponował,był w oryginalnym przepisie, więc dałam,choć obawiałam się efektu.
Lekka,dawaj tą rybkę, a w przyszłym roku znowu poszalejemy! Ja też zamierzam w najbliższym czasie wypróbować przepisy z Akcji!
Bazylio, może spróbuj z sardynkami.
Kikimora,ja tym razem dałam jakąś śladową ilość sera, tak z przyzwyczajenia, ale to ten typ sosu do makaronu, ze faktycznie ser, to tam zupełnie nie potrzebny.
Wszystkim serdecznie dziękuję za komentarze.
x5w23q7o81 a5z37y3b73 z9y35d9v21 n0k81p1c86 l2o94w4s31 k1l93m6w78
OdpowiedzUsuń