W tym roku kurki pojawiły się w mojej kuchni i co więcej wysunęły się na prowadzenie pośród składników, które królowały w potrawach. Aż dziwię się, że dotychczas ich nie używałam i w zasadzie odrzucałam jako zupełnie nieatrakcyjne. Oczywiście zdarzyło mi się kilka razy użyć suszonych kurek jako dodatku np. do kaszy, ale niewiele więcej. Z domu rodzinnego znałam wspaniałe, pysze grzyby gęstowane, składające się głównie z podgrzybków, maślaków, czasem zdarzał się wśród nich prawdziwek, czy borowik. Poza jednak tą formą podania grzybów , wydawały mi się one zupełnie nieprzydatne w kuchni. A zupa grzybowa, cóż… Znałam tylko pieczarkową z dzieciństwa, której smak zapamiętałam fatalnie. Zatem, gdy już w dorosłym życiu ktoś zamawiał zupę grzybową w restauracji, często właśnie zupę krem, nie chciałam nawet spróbować.
Ale na szczęście smaki się zmieniają, na szczęście otworzyliśmy się na próbowanie nowych dań, potraw…, otworzyliśmy się na dawanie nowego wcielenia znanym nam składnikom, dotychczas przypisanym do jednego dania. I tak oto, gdy w tym roku kurki zaczęły królować w naszej kuchni, po kilku daniach z makaronem, gdzie kurki występowały w różnej formie i z różnymi dodatkami, po sałatkach z ich dodatkiem, przyszedł czas na zupę - krem z kurek.
Jak dla mnie zupa wyszła idealnie. Zgodnie z moim zamysłem była bardzo gęsta i bardzo kurkowa.
Składniki dla 2 osób:
- 250-270 g. kurek – umytych i pokrojonych;
- 1/2 dużej cebuli – posiekanej;
- łyżka lub więcej posiekanego rozmarynu;
- ¼ selera – pokrojonego w kostkę;
- mały kartofel – pokrojony w kostkę;
- ¼ - ½ kieliszka wina;
- miso lub bulion – ja użyłam miso ok. 300 ml;
- mleko – ok. 100 ml;
- sól, pieprz;
- 2 łyżki jogurtu – ewentualnie śmietany;
- olej do smażenia
Wykonanie:
1. W rondlu lub na patelni na oleju do smażenia zeszklić cebulę, dorzucić kurki, dusić do wyparowania płynu. Dolać wino, odparować. Kilka kurek odłożyć.
2. Do kurek dołożyć selera i kartofla, warzywa zalać bulionem. Gotować pod przykryciem, aż zmiękną. Dolać mleko, gotować jeszcze przez chwilę, doprawić solą i pieprzem, dodać rozmaryn. Zupę zmiksować w blenderze lub za pomocą żyrafy. Ponownie doprawić zupę, ewentualnie rozcieńczyć mlekiem lub bulionem do osiągnięcia pożądanej gęstości.
Podawać można z grzankami, o które upominał się mąż lub z innymi dodatkami np. dzikim ryżem, co niewątpliwe uczynię następnym razem. Jako że zupa była jedynie tym razem dodatkiem do makaronu z pesto z suszonych pomidorów i migdałów, zaniechałam dodatków.