Od czasu pierwszych blin
gryczanych ośmieliłam się eksperymentować z drożdżami. Na razie eksperymentów
nie było wiele, ale nie od razu Rzym zbudowanoJ. Po blinach przyszła kolej na pizzę, w której
się zakochałam od pierwszego czytania przepisu u Karoliny. Wiedziałam, że
połączenie jarmużu, który zagościł w kilku nowych i kilku już udomowionych
daniach w tym roku na naszym stole z uwielbianymi kasztanami musi być czymś
wyjątkowym. I było, absolutnie było.
Podaję przepis prawie jak w
oryginale, ze zmianami np. w zakresie rodzaju użytej mąki. Niemniej ja
robiłam ze znacznie ograniczonych proporcji i dałam od siebie więcej kasztanów,
jarmużu, a dodatkowo orzechy i parmezan.
Dodam tylko, że za pierwszym
razem piekłam pizze na papierze do wypieków i wówczas prezentowały się znacznie
lepiej niż na folii aluminiowej. Oczywiście pechowo zdjęcia robiłam właśnie z
folią.
Składniki na 3
średnie pizze:
ciasto:
- 500 g mąki z pełnego przemiału typ 2000 – użyłam takiej orkiszowej;
- 1 płaska łyżeczka soli;
- 1 łyżeczka drożdży instant (użyłam drożdży żywych + odrobina
ciepłej wody);
- 1 łyżka oliwy;
- ok. 300ml wody (lub ile mąka zabierze - trzeba wlewać porcjami,
różne mąki potrzebują różne ilości wody);
dodatkowo:
- 200g jarmużu (waga bez zgrubiałych nerwów) – dałam co najmniej o
połowę więcej;
- 400g puree z kasztanów, dałam o ok. 150 -200 g. więcej;
- 3 średnie cebule – dałam duże cebule – pokrojone w półplastry;
- 3 ząbki czosnku – dałam 5 ząbków - posiekane;
- 25 g. masła lub oliwy – u mnie oliwa;
- 3 łyżki oliwy + nieco więcej do skropienia;
- ok. 100ml wody;
- sól, pieprz;
oraz
- garść orzechów włoskich grubo posiekanych;
- potarty parmezan;
Wykonanie:
1. Ciasto: mąkę wymieszać z solą, drożdżami (jeśli żywe, to
rozpuszczone w kilku łyżkach ciepłej wody). Następnie dodawać wodę wyrabiając
cisto ręcznie przez ok. 10 minut. Ciasto początkowo będzie lepkie, ale nabierze
sprężystości w miarę wyrabiania. Wyrobione ciasto umieścić w misce wysmarowanej
oliwą, przykryć i zostawić w ciepłym miejscu, aż podwoi swoją objętość.
2. Kasztany upiec w piekarniku,
jeszcze gorące wyjąc ze skorupek, zostawić.
3. Jarmuż posiekać dość drobno usuwając zgrubiałe nerwy. Następnie
obgotować go przez kilka minut w wodzie, odcedzić i przełożyć do misy z
lodowatą wodą - zapobiegnie to dalszemu gotowaniu i utracie jędrności i koloru.
Następnie odcedzić i odcisnąć nadmiar wody.
4. Na patelni rozgrzać masło i oliwę (lub tylko oliwę). Dodać cebulę,
lekko posolić i smażyć na małym ogniu przez ok. 10 minut. Dodać czosnek i
smażyć jeszcze 3 minuty. Ściągnąć z ognia i połowę cebuli przełożyć do
malaksera, połowę wymieszać z jarmużem.
5. Puree: Do malaksera z podsmażoną cebulą przełożyć kasztany, dodając
ok. 100 ml wody po trochę.
6. Pizza: Piekarnik (najlepiej z kamieniem, albo przynajmniej z
blaszką) rozgrzać do 250 C, albo do maksymalnej temperatury piekarnika.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na posypany mąką blat, spłaszczyć rękoma,
podzielić na 3 części i każdą lekko spłaszczyć po czym dać im odpocząć przez
ok. 15 minut. (ja nie czekałam z uwagi na późną porę). Po tym czasie jedną
porcję ciasta rozwałkować jak najcieniej.
7. Wykończenie: Na placek położyć jedną trzecią puree z kasztanów
i przykryć jedną trzecią jarmużu z cebulą. Posolić delikatnie, zmielić nieco
pieprzu i skropić oliwą, opcjonalnie posypać orzechami włoskimi i parmezanem.
Wsunąć do piekarnika i piec przez ok. kwadrans - ma się zarumienić, a część
jarmużu może być nawet delikatnie przypalona. Ja, żeby uniknąć tego
zrumienienia, czy też trafniej określając przypalenia jarmużu, przykryłam pizzę
na większość czasu papierem.
Powtórzyć czynności z pozostałymi dwiema
porcjami ciasta, puree i jarmużu.
Pizzę zdążyłam zrobić 2 razy, potem nie było
jarmużu, a i w końcu skończyły się w tesco kasztany.
Zrobiłam też wersję pizzy dla dzieci z puree
kasztanowym bez cebuli, z odrobiną mascarpone, miodu i cynamonu, z bananami
pokrojonymi w plastry. Piekłam razem z
nasza pizzą jarmurzową. Pycha!!!
Ta pizza smakowo w naszej małżeńskiej ocenie
jest rewelacyjna. Jakkolwiek słysząc jakie składniki mają się znaleźć na cienkim
osławionym cieście tak nieodmiennie kojarzonym z mozarellą, pomidorami,
szynką…., można zrozumieć dystans w podejściu do tego dania. I ja go miałam,
jednak mój pociąg do nowinek, a zarazem do wszystkiego co jest z jarmużem,
kazał mi zaryzykować i nawet przełamać się
próbując sił w zagniataniu ciasta. Teraz wiem na pewno, że warto było
zaryzykować, bo kasztany, jarmuż, orzechy świetnie się dogadująJ. Do tej pizzy będziemy wracać.