Strączkowe – jak się człowiek raz przekona, to już nie ma odwrotu. A jak zacznie próbować nie tylko fasoli w postaci dużych białych fasolek, czyli jaśka znanego od dzieciństwa, ale i innych strączków w kuszących kolorach i wielkościach, to już szaleństwo. Ale jak do tego fasolowego grona dołączy ciecierzyca, inaczej zwana grochem włoskim oraz wielokolorowe i wielosmakowe soczewice, że o grochu nie wspomnę, to już prawdziwa rozpusta.
Tą zimową porą, wszelkie rozgrzewające dania ze strączkowymi są wyjątkowo kuszące. Od dawna miałam ochotę na dwa składniki – dużą fasolę i sos pomidorowy, najlepiej gęsty z przetartych pomidorów. Brzmi jak fasolka po bretońsku. Ale nie chciałam, żeby to była typowa fasolka po bretońsku, której nota bene nigdy nie robiłam.
Potrzebowałam zatem przepisu, który oprócz fasoli i pomidorów miałby coś jeszcze. No i znalazłam w książce Low fat dishes Lary Hobday. Ba, znalazłam aż dwa przepisy na: Bean casserole oraz Butter bean & tomato casserole, a efekt jest ich kompilacją. Oto mi właśnie chodziło.
- ok. 150 g. fasoli – namoczona uprzednio na noc i ugotowana;
- 140 g. marchewki – pokrojonej w kostkę;
- cebula – pokrojona w kostkę;
- 2 łodygi selera naciowego, pokrojone w krążki;
- ½ cebuli – pokrojonej w kostkę;
- 1 ząbek czosnku – posiekany;
- 30 g. boczku – pokrojonego w kostkę;
- ½ łyżki pokrojonego tymianku;
- ok. 100 ml bulionu;
- 1 łyżeczka musztardy;
- łyżeczka przecieru pomidorowego;
- puszka krojonych pomidorów;
- sól i pieprz do smaku;
- olej do smażenia;
- 1/3 łyżeczki ulubionych ziół;
- dodatek: pełnoziarnisty ryż basmati;
Wykonanie:
1. Na patelni z grubym dnem lub innej o nieprzywierającym dnie na niewielkiej ilości oleju do smażenia należy podsmażyć - poddusić boczek, aż zmięknie. Dodać pozostałe składniki: cebulę, czosnek, tymianek, marchewkę, seler naciowy i smażyć przez 2 minuty.
2. Następnie dodać bulion, pomidory, przecier pomidorowy, musztardę i fasolę. Zamieszać i podgrzewać pod przykryciem przez ok. 10 minut aż sos zgęstnieje.
3. Doprawić w razie potrzeby solą, pieprzem i dodatkową musztardą.
Pierwszy z przepisów zgodnie z zamysłem autorki miał być serwowany z odrębnie przygotowywanym pesto z natki pietruszki i z parmezanem. Jednak nie zdecydowałam się na to, bo jakoś nie bardzo wiedziałam jak łączyć pesto z tego rodzaju daniem. Podobnie nie pasował mi do całości parmezan.
W drugim zaś przepisie fasolka była duszona z sporą ilością czerwonego wina i w zupełnie innym towarzystwie ziół i przypraw.
W gruncie rzeczy dosyć podobne do fasoli po bretońsku, tylko trochę bogatsze :) Narobiłaś mi smaka na takiego rozgrzewającego jednogarnkowca ;) Strączki górą!
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie, lista składników bardzo mi odpowiada:)
OdpowiedzUsuńLubię fasolkę, ale jest WYBITNIE trudna do sfotografowania. A tu wygląda jak milion dolarów ;)
OdpowiedzUsuń