Od kilku tygodni jemy jeszcze więcej ryb niż dotychczas (o ile to wogóle możliwe J u nas rybojadów). Niezależnie od tego, że więcej, to przede wszystkim ciekawiej i inaczej. Jak już wspominałam odkryłam wspaniale źródło świeżych ryb. W piątki można dostać różnego rodzaju perełki np. ryby egzotyczne jak papugoryba, kurek, solandra, sargus….. Do tego cały szereg już nie tak egzotycznych jak dorady różowe, sola dover, karmazyny, lucjan czerwony, żabnica. Oczywiście jest też polędwica z miecznika, polędwica z tuńczyka i cały szereg ryb występujących w dobrze zaopatrzonych sklepach – zwykłe dorady, baramudi, makrele, sumy, okonie, różne łososie, dorsze, pstrągi, leszcze....
Nie muszę dodawać, że ryby egzotyczne są z połowów naturalnych, a więc ryby nie są hodowlane!!! Ale to nie wszystko, nawet niektóre tuńczyki, mieczniki też są nie hodowlane (w zależności od dostawcy)! A to już naprawdę żadkość. Niestety łososia dzikiego nie ma. Czasem zdarza się dorsz nie hodowlany. W każdym razie dla mnie to raj. Dlatego też co piątek kupuję inną nieznaną mi dotychczas rybę, tudzież znaną z zagranicznych podróży, ale nie robioną przeze mnie. Tak oto już zdążyłam dwukrotnie zrobić solandrę, która jest po prostu absolutnie wyborna, na dwa różne sposoby żabnicę, jeden z nich niebawem na blogu, papugorybę, która wyszła wyjątkowo niefotogenicznie na zdjęciach, więc tym razem jej nie opublikuję. W tygodniu natomiast nie ma dostawy egzotycznych ryb, ale są bardzo świeżutkie inne rybki. I tak oto zrobiłam już 2 razy pyszną makrelę, którą w Polsce znałam jedynie w wersji wędzonej. Wiem, że występuje mrożona w niektórych marketach, ale stronię od mrożonek. Wyjątkiem są tu filety z halibuta, które świetnie po odmrożeniu sprawdzają się w duszeniu.
Nie muszę dodawać, że ryby egzotyczne są z połowów naturalnych, a więc ryby nie są hodowlane!!! Ale to nie wszystko, nawet niektóre tuńczyki, mieczniki też są nie hodowlane (w zależności od dostawcy)! A to już naprawdę żadkość. Niestety łososia dzikiego nie ma. Czasem zdarza się dorsz nie hodowlany. W każdym razie dla mnie to raj. Dlatego też co piątek kupuję inną nieznaną mi dotychczas rybę, tudzież znaną z zagranicznych podróży, ale nie robioną przeze mnie. Tak oto już zdążyłam dwukrotnie zrobić solandrę, która jest po prostu absolutnie wyborna, na dwa różne sposoby żabnicę, jeden z nich niebawem na blogu, papugorybę, która wyszła wyjątkowo niefotogenicznie na zdjęciach, więc tym razem jej nie opublikuję. W tygodniu natomiast nie ma dostawy egzotycznych ryb, ale są bardzo świeżutkie inne rybki. I tak oto zrobiłam już 2 razy pyszną makrelę, którą w Polsce znałam jedynie w wersji wędzonej. Wiem, że występuje mrożona w niektórych marketach, ale stronię od mrożonek. Wyjątkiem są tu filety z halibuta, które świetnie po odmrożeniu sprawdzają się w duszeniu.
Wracając do bohaterki dzisiejszego posta, to skorzystałam z przepisu genialnej książki kucharskiej, która nareszcie zaczęła mnie cieszyć, bo mogę wykorzystywać ryby, o których mowa w książce, a o których dotychczas mi się nawet nie śniło. Tą książką jest „Ryby na różne sposoby” autorstwa Aldo Zilli.
Składniki dla dwóch osób:
- 2 wypatroszone makrele;
- cytryna – (łyżka soku i skórka z połówki cytryny);
- 2 gałązki rozmarynu;
- 55 g. roztopionego masła – ja użyła oleju do smażenia i gotowania;
- łyżka musztardy pełnoziarnistej – ja użyłam pół łyżki pełnoziarnistej i pół zwykłej;
- 1, 5 łyżki posiekanej natki pietruszki;
Wykonanie:
1. W makrelach zrobić 3 ukośne nacięcia. Autor proponuje włożenie w każde nacięcie cienkiego plasterka cytryny, czego osobiście nie robiłam.
2. Przygotować marynatę. Wymieszać musztardę, masło (u mnie olej), sok z cytryny, otartą skórkę z cytryny, natkę, doprawić solą i pieprzem.
3. Ryby posmarować marynatą. Ułożyć gałązkę rozmarynu. Następnie grillować po 10 minut z każdej strony. Ja nie mam grila, więc zapiekałam makrele w naczyniach żaroodpornych przez 40 minut w temperaturze 200 stopni. Jeśli się chce, aby makrela była bardziej sucha, należy na koniec pieczenia włączyć opcję nawiewu w piekarniku.
Podawałam makrelę z warzywami zielonymi.
Składniki dla dwóch osób:
- 2 wypatroszone makrele;
- cytryna – (łyżka soku i skórka z połówki cytryny);
- 2 gałązki rozmarynu;
- 55 g. roztopionego masła – ja użyła oleju do smażenia i gotowania;
- łyżka musztardy pełnoziarnistej – ja użyłam pół łyżki pełnoziarnistej i pół zwykłej;
- 1, 5 łyżki posiekanej natki pietruszki;
Wykonanie:
1. W makrelach zrobić 3 ukośne nacięcia. Autor proponuje włożenie w każde nacięcie cienkiego plasterka cytryny, czego osobiście nie robiłam.
2. Przygotować marynatę. Wymieszać musztardę, masło (u mnie olej), sok z cytryny, otartą skórkę z cytryny, natkę, doprawić solą i pieprzem.
3. Ryby posmarować marynatą. Ułożyć gałązkę rozmarynu. Następnie grillować po 10 minut z każdej strony. Ja nie mam grila, więc zapiekałam makrele w naczyniach żaroodpornych przez 40 minut w temperaturze 200 stopni. Jeśli się chce, aby makrela była bardziej sucha, należy na koniec pieczenia włączyć opcję nawiewu w piekarniku.
Podawałam makrelę z warzywami zielonymi.
Nie no lucjan, zabnica, miecznik, barramundi (widzialam ostatnio mrozone i z braku laku chyba kupie)i nawet chociazby makrelki. Toz to prawdziwa orgia wejsc do takiego sklepu. Moze to jakis sieciowy i w innych miastach tez sa a ja o tym nie wiem?
OdpowiedzUsuńA makrela marzy mi sie od dawna calkiem podobna z maselkiem, natka i tymiankiem.
Smakowicie tutaj;) I jak zdrowo! Kilka przepisów zachowałam sobie do wypróbowania;D
OdpowiedzUsuńKinko
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o ten piernik staropolski to on 6 tygodniu leżakuje bez pieczenia, a później można go jeść 4 dni po upieczeniu:) wiec na niedzielę nie zdążysz:)... ale na świeta tak:)
pozdrawiam Jola szyndlarewicz
Thiesso, tak to sieciówka i sama bym nie uwierzyła, gdybym nie zobaczyła na własne oczy - macro cash! Ktoś zachęcał mnie dobre kilka miesięcy do sprawdzenia, a ja byłam przekonana, ze to nie możłiwe, że dobre ryby to tylko w almie, choć wybór ograniczony do hodowlanych i to 4 rodzajów! Dziś sobie myślę jaka ta Alam beznadziejna, wybór żałosny, a jakość ani grama nie lepsza niż w macro. Ba, nawet gorsza, skoro tuńczyka mają jedynie hodowlanego, a w macro mozna dostać nie pochodzącego z hodowli. Za to ceny w Almie wyborne - co najmniej 2 razy wyższe niż w macro. Polecam spróbować, bo jesli lubisz robić ryby, to taki wybór daje możłiwość wykorzystania kolejnych setek przepisów, że nie wspomnę o radości jedzenia ciągle innej ryby i oczywiście o walorach odzywczych!
OdpowiedzUsuńNemi cieszę się, ze coś Ci na moim blogu wpadło w oko!
Joanno, nie doczytałam o tym leżakowaniu 6 tyg. Jezu, ten piernik to to faktycznie działanie długoplanowe!
Mmm..pysznie wygląda! Jeszcze nie jadłam świeżej makreli..wędzona owszem:)))
OdpowiedzUsuńKinga tego sie obawialam. Czytalam wczesniej, ze mozna tam kupic rozne fajne rzeczy, ktorych nie ma w normalnej sprzedazy, np. mrozone szparagi poza sezonem. Problem w tym, ze do makro trzeba miec karte. Mazlonek co prawda ma jakas sprzed 10 lat, kiedy jeszcze prowadzil dzialalnosc, ale mysle, ze ona juz jest niewazna. Wszyscy zas wokolo pracuja na etacie.
OdpowiedzUsuńNad tym piernikiem to faktycznie trzeba duzo wczesniej pamietac, ale warto.
Tutaj podaje link do mojego piernika, w ktorym sa linki i cenne wskazowki wielu forumowiczow odnosnie jego wykonania i lezakowania.
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,87049980,87049980.html
Proszę o podanie przepisu na papugorybę
OdpowiedzUsuń