O mnie

Moje zdjęcie
Katowice, Śląskie, Poland

środa, 28 grudnia 2011

Elegancka zupa z fenkuła i marchewki z dzikim ryżem


Łatwa w wykonaniu, a niecodzienna w smaku zupa z kopru włoskiego z dodatkiem marchewki i korzenia pietruszki zaskoczyła nas pozytywnie. Nie tylko jej wygląd, ale też ciekawy i dla nas atrakcyjny smak, sprawiły, że wpisała się do naszego stałego menu. Na pewno zrobię ją jeszcze nie raz. Co więcej była miłym przerywnikiem w całej serii zup – kremów, które ostatnio zdominowały nasz stół. O zupie tej można jeszcze powiedzieć, że niewątpliwie uroku jej dodaje ryż, a konkretnie - dziki ryż. Nierzadko używam do zup dzikiego ryżu jako dodatku, co jest zawsze moim pomysłem, a tu dziki ryż wynikał wprost z przepisu! Zupę prezentowała na swoim blogu Heidi, faktycznie zaś pochodzi z książki The Essential New York Times Cookbook.



Składniki dla 2 osób:

- bulwa kopru włoskiego – pokrojona w cienkie plastry;

- dziki ryż – u mnie ok. 90 – 100 g.;

- 2 ząbki czosnku – pokrojone w cienkie plasterki;

- łyżka posiekanego rozmarynu;

- marchewka pokrojona w cienkie plasterki;

- 2/3 korzenia pietruszki posiekanego w plasterki;*

- 5 łyżek soku pomarańczowego lub oliwy pomarańczowej;

- bulion – ok. 500 - 600 ml;

- sól – do smaku;

- olej do smażenia.

- parmezan - opcjonalnie;

* ja część marchewki zastąpiłam korzeniem pietruszki, który w przepisie nie występuje


Wykonanie:

1. Dziki ryż ugotować zgodnie z przepisem – z reguły zajmuje to do 50 minut.

2. W garnku na oleju do smażenia dusić posiekanego fenkuła przez 3-4 minuty. Dodać marchewkę i pietruszkę i dalej dusić przez ok. 10 minut. Do warzyw dodać posiekany czosnek, smażyć przez ok. 30 sekund, a następnie dodać bulion i dalej gotować zupę przez ok. 15 minut pod przykryciem. Ważne, aby warzywa zachowały jędrność, a nie rozgotowały się.

3. Zupę po tym czasie doprawić solą jeśli potrzeba, zdjąć z ognia i dodać sok pomarańczowy, ponownie doprawić lub dodać więcej soku, jeśli trzeba.

4. Zupę serwować w płaskich talerzach z dodatkiem dzikiego ryżu nakładanego na środek talerza już po nalaniu zupy, bądź wg oryginalnego przepisu ryż można wcześniej dołożyć do garnka z zupą.

5. Zupę w talerzach można posypać parmezanem.

Co do parmezanu, to dodałam go na koniec, ale w mojej ocenie jego dodatek był zbędny.




piątek, 9 grudnia 2011

GULASZ Z MÜNSTERLAND





Dziś kolejne danie z mięsem, tym razem z kuchni Niemieckiej – gulasz od Kwiecienki, która przepis znalazła w gazecie ("Kochen & Genießen", 11/2009).
Powiem tylko – gulasz jest REWELACYJNY!
Co w tym gulaszu jest wyjątkowego? Charakterystyczne nuty smakowe ogórka konserwowanego i pieczarek, która bardzo mi odpowiadają, żeby nie powiedzieć, że wręcz uwielbiam dania z ogórkami kiszonymi, czy konserwowanymi, jak np. ten gulasz z ciecierzycą.
No i fantastyczny sos – jest go niewiele, w trakcie duszenia musiałam kilka razy dolewać wody, bo mięso i chleb wchłaniały płyn, jednak sos jest nie tylko pyszny, ale w szczególny sposób gęsty. Dla mnie bomba.
Skład podaję w oryginale, jednak ja dostosowałam do 4 osób, dałam jak zawsze polędwicę wołową, a poandto pomniejszyłam co nieco ilość mięsa oraz cebulki perłowej, wiedząc, że nie wszyscy będą jej amatorami.


Składniki na 6 porcji:

;, -  1,5 kg mięsa na gulasz – dałam polędwicę wołową 
   - pokrojone w większą kostkę;3 średnie cebule – posiakane;
-  -  75-100g wędzonego boczku – pokrojony w kostkę;
   - 400g pieczarek – pokrojone w plasterki;
-  - 2 3 łyżki oleju do smażenia;
- - 3 kromki pumpernikla – zastąpiłam chlebem Montignacka
-  - 1 butelka (0,33l) ciemnego piwa;
-  - 4 ogórki konserwowe – pokrojone w kostkę;
   - 1 słoik (ok.400g) cebulki perłowej;
  - sól, pieprz;
- - 0,5 l wody.




   Wykonanie:


1. Mięso podsmażyć na oleju doprawić solą i pieprzem, odstawić.
2. Boczek, cebulę i pieczarki podsmażyć na tłuszczu, na którym smażyło sie mięso.
3. Mięso ponownie włożyć i razem dalej podsmażać. W tym czasie nad gulaszem pokruszyć pumpernikiel. Dolać 1/2 litra wody oraz piwo i wymieszać. Gulasz przykryć i wstawić na ok.2h do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika (ja zostawilam go na płycie z barku czasu na niecałą godzinę).
4. Cebulki perłowe razem z ogórkami dodać do gulaszu na 5 minut przed końcem gotowania (dałam na ok. 15 min przedz kmońcem, bo chciałam aby cebulki nieco zmiękły, a danie przeszło ogórkami). Jeszcze raz doprawić do smaku.
Danie podawałam do wyboru z kaszą gryczaną niepalną, która świetnie się tu sprawdziła, dla osoby, która deklarowała niestrawności był zgodnie z życzeniem biały ryż, a dodatkowo był chleb, który nie cieszył się jednak powodzeniem.















wtorek, 6 grudnia 2011

Ragout z fasoli z selerowo – kartoflanym puree



Danie, choć mix fasolowy wydawał się banalny, dzięki dodatkowi korzenia pietruszki i sposobowi przyprawienia było bardzo ciekawe. W połączeniu z puree zjedliśmy do ostatniej fasolki:).
Przepis pochodzi z październikowego 2011 r. numeru magazynu Veranda. Po moich drobnych zmianach:
Składniki dla 2 osób:
- ok. ¾ szklanki czarnej fasoli – moczonej przez noc i ugotowanej;
- ok. ¾ szklanki brązowej fasoli – moczonej przez noc i ugotowanej;
- korzeń pietruszki – pokrojonej w kostkę;
- 1-2 łyżeczek pasty miso;
- ½ cebuli – pokrojonej w kostkę;
- 1-2 ząbki czosnku – posiekanego;
- 1- 2 łyżki sosu sojowego;
- odrobina chilli;
- sól, pieprz do smaku;
- olej do smażenia;

puree:

- seler;
- 2-3 kartofle;
- jogurt;
- mleko;
- sól, pieprz, odrobina sosu sojowego;




Wykonanie:
1. Na patelni przesmażyć na oleju do smażenia cebulę z pietruszką. Po ok. 2 minutach należy zalać warzywa pastą miso rozpuszczoną w ok. Szklance wody, następnie dodać sos sojowy, pieprz, sól i chilli.
2. Dodać ugotowaną wcześniej fasolę i razem gotować 10-15 minut.
3. Puree: Seler i kartofle pokrojone w części należy ugotować – gotowałam na parze. Następnie zmiksować warzywa doprawiając do smaku solą, pieprzem i odrobiną sosu sojowego. Dodać jogurt i mleko , bądź tylko jedno lub drugie.
4. Można serwować – zgodnie z przepisem – na talerzach rozłożone puree polane ragout, bądź tak jak ja zrobiłam – puree i ragout ułożyłam oddzielnie na talerzu.
Smacznego.




niedziela, 27 listopada 2011

Tadżin rybny z daktylami


Poczytałam jeszcze więcej o tadżinie (tajin) i charakterystycznym naczyniu do niego. I jak wynika z artykułu zamieszczonego na travelmaniacy pt: „Tajine - tradycyjna potrawa Maroka”:



Tajine jest to gliniane, przeważnie bogato zdobione naczynie. Składa się z dwóch części: okrągłej podstawy i stożkowatej pokrywy. Tajine porównywane jest do tzw. „wolno gotujących garnków”. Jego wykonanie daje możliwość duszenia w nim mięsa i warzyw bezpośrednio na ogniu, budowa zaś sprawia, że para, która tworzy się w czasie gotowania krąży w naczyniu. Taki sposób przyrządzania potraw daje pewność, że będą one soczyste, aromatyczne, a mięso w nich będzie miękkie i smaczne.


Teraz już jestem przekonana, że smak potrawy w związku z charakterystycznym długim duszeniem i obiegiem pary wpływa zasadniczo na smak.
Pozostaje mi tylko żałować, że mój tadżin, czy też tajine jak kto woli, z klasycznie przyrządzanym w specjalnym naczyniu i na rozżarzonych węglach będą mieć jedynie niewielką część wspólną, a to za sprawą używanych składników charakterystycznych dla tego dania tj. przypraw. Dobór zaś warzyw jest sezonowy i nie ma jednego przepisu na tajine, choć są pewne warzywa przewodnie przy używaniu określonych mięs, czy przy rybach. A przy rybach są to z reguły pomidory.






Zachęcona wspaniałym tadżinem z łososiem prezentowanym tutaj, pokusiłam się o kolejny. Był także pyszny, jednak dość słodki, a ja osobiście nie przepadam za słodkimi nutami w potrawach, stąd z reguły unikam dodawania owoców, w tym suszonych, których słodycz jest jeszcze bardziej wyczuwalna. To też powód dla, którego nie przepadam za słodkimi sosami np. taryaki i za dodawaniem do potraw miodu, jak często przy tych z chińskim rodowodem. Natomiast Niejadka zjadła i to sporo. Najwyraźniej słodycz w daniu głównym 4 – latkowi zupełnie nie przeszkadzała.
Inspiracją dla tego rybnego dania było tajine stąd.










Składniki dla 2 osób:



- ok. 150 - 200 g. fileta z białej ryby – pokrojonych w kostkę;


- 1 cebula – pokrojona na ćwiartki;


- ½ puszki pomidorów krojonych;


- ok. 150 -200 g. dyni pokrojonej w dużą kostkę;


- 2 ząbki czosnku – pokrojony w plasterki;


- 6-8 suszonych daktyli – pokrojonych - zastąpiłam suszonymi morelami;


- kora cynamonowa;


- ok. 1,5 cm imbiru;


- sól, pieprz;


- ok. łyżeczki kuminu;


- ok. łyżeczki słodkiej papryki;


- świeża kolendra;


- sok z cytryny – do smaku;


- olej do smażenia;


- kuskus pełnoziarnisty (np. z montignaca) lub quinoa do podania;



Wykonanie:



1. Przygotowanie pasty: zblendować ½ cebuli, czosnek, imbir, kumin, paprykę, 2 łyżki oliwy, sok i skórkę z cytryny i kolendrę pozostawiając kilka listków do przybrania.


2. Na oleju do smażenia podsmażyć przez ok. 1- 2 minuty pastę, następnie dodać dynię, pozostałe ćwiartki cebuli, pomidory, korę cynamonową i daktyle. Dusić ok. 15- 20 minut.


3. Dodać rybę skropioną uprzednio cytryną, a następnie dusić dalej pod przykryciem nie dłużej niż 8-10 minut. Można też warzywa z przyprawami dusić tylko kilka minut, a po dołożeniu ryby, naczynie wstawić do piekarnika na ok. 30 minut.


4. W między czasie przygotować kuskus lub quinoa.




























poniedziałek, 21 listopada 2011

Coburg Saxe Soup - Zupa z brukselki

O tej zupie z historią w tle mogę powiedzieć tyle - wspaniały sposób na brukselkę.
Nazwę zawdzięcza jak podają jedne źródła miejscu pochodzenia Księcia Alberta – Saxe Coburg, który będąc mężem królowej Viktorii zapałał miłością do brukselki. Inne źródła podają natomiast, że zupa ta powstała na cześć najstarszego syna Viktorii – Edwarda VII, który przez pewien czas mieszkał w Saxe Cobur. Niezależnie od tego, zupa ma jak widać królewski rodowód, a kompozycja składników, włączając w to główny jest bardzo smaczna. I nawet jeśli ktoś nie jest miłośnikiem brukselki, jestem przekonana, że tą kremową zupą z nutą cherry zaostrzoną smakiem wędzonej, a następnie gotowanej szynki nie pogardzi.



Składniki dla 2 osób*:
- ok. 250 -300 g. brukselki - pokrojonej;
- 1 kartofel – pokrojony w kostkę;
- ½ dużej cebuli – posiekanej;
- ok. 100 g. wędzonej lub gotowanej szynki – pokrojonej w kostkę;
- ¼ kieliszka cherry – użyłam kijafy;
- miso lub bulion – ja użyłam miso ok. 400 ml;
- mleko – ok. 200 – 300 ml;
- sól, pieprz;
- olej do smażenia.

* Zupę zrobiłam podstawie kilku anglojęzycznych przepisów, kierując się naszymi gustami. Główne zmiany pominięcia masła na rzecz oleju do smażenia. Nie było natomiast zgody co do tego, czy należy dodać śmietanę kremówkę, czy mleko (ja i tak bym dała mleko, ewentualnie jogurt :)) oraz czy należy dawać szynkę wędzoną, czy gotowaną.

Wykonanie:
1. W rondlu na oleju do smażenia zeszklić cebulę, dorzucić kartofle, bulion i brukselkę, dusić pod przykryciem ok. 15 minut, aż kartofle i brukselka zmiękną.
2. Zupę zmiksować w blenderze lub za pomocą żyrafy. Ja wybieram tę drugą, wygodniejszą formę.
3. Do zupy dołożyć szynkę, mleko i wino. Ponownie podgrzać, doprawić solą i pieprzem, ewentualnie rozcieńczyć mlekiem lub bulionem do osiągnięcia pożądanej gęstości.
Podawać można z grzankami, zgodnie z tradycją. U nas jednak miejsce grzanej zajął orkisz.



środa, 16 listopada 2011

Ekspresowe nudle z wołowiną

Jak nazwa wskazuje, cytując za autorem przepisu, makaron ten jest naprawdę szybki.

I jak to makaron z dodatkami jest pyszny. Dodam tylko, że po makaronach z różnymi odmianami pesto, które ostatnio często gościły na naszym stole, makaron z konkretem w postaci mięsa i sporymi kawałkami warzyw, był świetną odmianą. Do tego po raz kolejny zachwycił mnie swoim wszechstronnym zastosowaniem. A jak jeszcze wziąć pod uwagę kształty makaronu, które predysponują go określonych zastosowań, a następnie jego rodzaje mając na uwadze mąki z których jest robiony, co się przekłada na smak, to już pełna rozpusta!

Ale ad rem przepis z magazynu Kuchnia z jesiennego numeru.


Składniki dla 2 osób:

- ok. 150 g. makaronu sobą, udon – ja dałam spaghetti dla męża z pszenicy durum

biały, dla mnie

nieoczyszczony orkiszowy;

- ok. 200 g. polędwicy wołowej – posiekanej w paski o długości 2 cm;

- ½ czerwonej papryki – pokrojonej w cienkie paski;

- mała garstka kukurydzy – z braku zastąpiłam ciętą fasolką szparagową;

- mała garstka zielonego groszku;

- ½ małej cukinii – pokrojonej w słupki;

- 1-2 ząbki czosnku – posiekanego;

- 1- 2 łyżki sosu sojowego;

- 2 łyżki sosu ostrygowego – pominęłam – w zamian dałam odrobinę sosu worchesterishire;

- ½ papryczki chilli – posiekanej – dałam w zamian przyprawę chilli;

- łyżka sezamu;

- olej do smażenia.


Wykonanie:

1. Makaron ugotować wg. instrukcji – makaron z białej mąki gotuje się dłużej niż makaron razowy.

2. Mięso zamarynować w sosie sojowym i ostrygowym. Odstawić na 5 minut.

3. Na oleju do smażenia podsmażyć czosnek, paprykę i cukinię. Po chwili dodać mięso z marynatą i smażyć jeszcze przez ok. 5 minut mieszając. Warzywa mają być kruche.

4. Dodać groszek i kukurydzę, chilli, a następnie dodać makaron. Wymieszać.

5. Serwować posypane sezamem.



poniedziałek, 14 listopada 2011

Tadżin


Bazując na przepisie z letniego numeru magazynu Kuchnia z 2011 r., w którym inspirację stanowiły wiśnie lub czereśnie, zrobiłam rzeczony tadżin. W miejsce kurczaka wstąpił łosoś. I od tych 2 czy 3 miesięcy tadżin w tym wydaniu pojawił się u nas już 3 krotnie!

Samo określenie tadżin pochodzi od nazwy arabskiego naczynia a służącego do pieczenia mięs nad rozżarzonym węglem lub drewnem, które rozpowszechnione jest w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Maroku. Naczynie to wykonywane jest z gliny i posiada, wysoką stożkowatą pokrywę. Tadżin jest też tradycyjną marokańską potrawą, przygotowaną w takim naczyniu. Stawia się go bezpośrednio na lub przy stole.*
Ja wprawdzie nie dysponowałam takim naczyniem, ani też rozżarzonym węglem lub drewnem, a mimo to danie było pyszne. Ciekawa jestem jaka byłaby różnica w smaku, gdyby zrobić je w tym właśnie naczyniu. Nasuwa mi się myśl, że zapewne różnica byłaby niewyczuwalna, jednak od razu przypominają mi się znane zapewne wszystkim pieczonki. Jadłam je 2 czy 3 razy przygotowywane w ognisku w specjalnym naczyniu,w pozostaych wypadkach robiłam w domu w piekarniku. Różnica była, oj była!


Składniki dla 2 osób:


- ok. 150 - 200 g. filetów z łososia – pokrojonych w kostkę;
- 1/ dużej cebuli – posiekanej;
- łyżeczka kurkumy;
- ząbek czosnku – pokrojony w plasterki;
- garstka wiśni lub czereśni – u mnie wiśnie;
- sól, pieprz;
- sok z pomarańczy
- ½ zielonej papryki - pokrojonej w paski;
- kilka różyczek brokułów – opcja – nie było ich w przepisie lecz ja za każdym razem dodają
- łyżeczka miodu;
- listki kolendry lub bazylii;
- sok z cytryny;
- olej do smażenia;
- oliwa z oliwek;
- ok. 150 – 170 g. kuskusu;




Wykonanie:


1. Na oleju do smażenia podsmażyć czosnek i cebulę doprawiając kurkumą.

2. Łososia skropić cytryną, oprószyć solą i pieprzem, a następnie pokroić w kostkę o boku ponad 1 cm.
3. Do cebuli i czosnku dodać paprykę, chwilę podsmażać, dodać brokuły, połówki wiśni oraz rybę i kuskus. Zalać wodą na 3 cm powyżej poziomu kuskusu. Podgrzewać przez ok. 8-10 minut.
4. Po tym czasie wlać sok pomarańczowy, doprawić solą i pieprzem oraz miodem.
5. Serwować posypane posiekaną kolendrą. Skropić oliwą z oliwek extra virgin.


Musiałam wprowadzić drobne zmiany w zakresie wykonania w związku z zamianą kurczaka na rybę. Gdyby używać kurczaka trzeba podsmażyć go z cebulą i czosnkiem.


* informacje z Wikipedii





Related Posts with Thumbnails