O mnie

Moje zdjęcie
Katowice, Śląskie, Poland

środa, 10 lipca 2013

Green Smoothie – rewolucja w naszym domu



Kilka lat temu sprowadziłam sobie książkę „Green Smoothie Revolution” Victorii Boutenko i przeczytałam, ba nawet 2 razy.
Koncepcje autorki w zakresie tego dlaczego człowiek biologicznie jest przystosowany do picia smoothie wydają się być całkiem ciekawe. Podobnie rzecz się ma z innymi poruszonymi w książce tematami ogólno - zdrowotnymi, ich powiązaniem z zachodnim sposobem żywienia (który i u nas zaczyna być obecny) oraz związkiem zdrowia i ogólnego dobrostanu człowieka z piciem zielonych koktajli.

Dla mnie główną wartością książki są przemawiające do mnie wyjaśnienia skąd biorą się tzw. choroby cywilizacyjne, do których oprócz zataczających coraz szersze kręgi wszelkich alergii zaliczyć można raka, cukrzycę, problemy układu sercowo – naczyniowego i inne. Przede wszystkim jednak wyjaśnienie tego dlaczego warzywa zielono - liściaste (zwłaszcza ciemne liście) są tak bogate w wartości odżywcze tj. w witaminy i związki mineralne, nie zapominając o błonniku. Co to właściwie jest chlorofil, do czego jest potrzebny, dlaczego warto go spożywać. No i oczywiście dlaczego najbardziej wartościową i przystępną formą spożywania dobrodziejstw pochodzących z warzyw zielono - liściastych jest właśnie picie smoothie, a nie jak by się mogło wydawać jedzenie liści w sałatce.  Nie znaczy to oczywiście, że jedzenie sałat nie ma znaczenia dla zdrowia człowieka. Przeciwnie – ma. Jednak znacznie więcej korzyści uzyskuje się spożywając je w formie płynnej.
 
Książkę polecam dla wszystkich, którzy chcą wniknąć w tematykę zdrowotną, a nawet w kwestie historyczne związane ze spożywaniem zielonych liści. Oczywiście w książce jest mnóstwo przepisów na wszelkiego rodzaju smoothie, w tym na zupy, które są głównie z zielono - liściastych warzyw i o konsystencji smoothie.
Przyznaję, że zrobiłam 2 zupy zainspirowane przepisami oraz może jedno smoothie z przepisów. Zupy były pyszne, smoothie nie pamiętam. Dlaczego nie więcej? Między innymi dlatego, że autorka ma najwyraźniej dostęp do wielu roślin, do których dostępu nie mam ja, zatem i tak kończy się to u mnie zastępowaniem tym co udało mi się kupić. Przede wszystkim jednak po przeczytaniu kilkudziesięciu przepisów w książce i innych miejscach, zrozumiałam istotę sporządzania smoothie.


 




 
ZASADY

Podstawą jest łączne warzyw zielonolistnych z owocami, wodą i innymi dodatkami. Aby smoothie miało gładką konsystencję, trzeba dać owoc, który nada ten aksamitny smak, czyli banana lub awokado, a najlepiej jedno i drugie w potrzebnych do przygotowywanej ilości proporcjach. Wszelkie inne owoce można także dodawać wedle pór roku i upodobań, co da zróżnicowanie smakowe. Warto pamiętać, że jabłka powodują, iż koktajl się pieni, dlatego należy dodawać je w umiarze. Oprócz wszystkich możliwych i jadalnych warzyw  zielono -  liściastych można dodawać np. zielonego ogórka, łodygi selera naciowego. Oczywiście nadają się do smoothie wszelkie kiełki.
Ze zdrowych dodatków, które powodują, że można bawić się smakiem warto wymienić cytrynę, limonkę, imbir, ale też zmielony cynamon.

Ja miksuję to co akurat udało mi się dostać. Oprócz podstawowych sałat, rukoli, roszponki, szpinaku, botwiny, cykorii i radichio – w niewielkich ilościach, bo mają gorzki smak – dodaję np. liście rzodkiewki, kalarepy, jarmuż, liście z natki marchewki, koperek, pietruszkę – oczywiście w ilościach, które nie zdominują smaku, podobnie jak kilka listków bazylii, mięty, czy garść kolendry lub melisy. Pasjami dodaję kiełki słonecznika. Jeśli nie zapomnę, to na ostatni twist dodaję odrobinę oleju lnianego. Co do owoców, to w blenerze zawsze ląduje awokado. Zresztą to owoc, który w naszym domu jest zawsze i w po kilka sztuk. Z reguły dodaję też banana, bo nie ma co ukrywać po neutralnym w smaku awokado, banan jest przyjemnie słodkim dodatkiem. W pozostałym zakresie daję te owoce, które akurat są pod ręką. Często jest to mango, bywał ananas, czasem gruszki, jabłko, pomarańcza, brzoskwinie….
Z reguły dodaję imbir, jednak tu trzeba uważać, aby nie dać za dużo, bo może to  spowodować, że smoothie stanie się zbyt ostre w smaku na przeciętne podniebienie. Koniecznie przyprawiam sokiem z cytryny. Jeśli jest za mało słodkie, a z reguły potrzebna jest dodatkowa dawka słodyczy, to dodaję miód lub pierzgę z miodem.

Warto jednak mieć na względzie, to o czym kilkakrotnie wspomina Victoria Boutenko  w Green smoothie revolution, aby nie mieszać zbyt wielu składników w ramach jednego koktajlu. I z tym się absolutnie zgadzam. Proponuję wymieszać za 2 rodzaje zielonych warzyw np. sałatę rzymską ze szpinakiem – jako bazę, a potem dodawać np. kolendrę, czy kiełki słonecznika albo trochę charakterystycznych w smaku liści rzodkiewki oraz owoce – awokado i jakiś owoc dla przyjemnego smaku np. brzoskwinie lub mango. A na koniec np. sok z cytryny i miód jeśli trzeba.

Kolejną zasadą, o której trzeba pamiętać, jeśli chce się wprowadzić smoothie do stałego harmonogramu, to rotacja warzyw zielono liściastych z uwagi na zawartość z nich substancji, które w zbyt dużym stężeniu mogłoby okazać się szkodliwe dla człowieka.

Co zaś do proporcji pomiędzy warzywami, a owocami, to ja robię dla siebie smoothie bardzo „zielone” z minimalną ilością owoców. Odlewam z blendera moją porcję, dolewam wodę i dodaję więcej owoców, miodu… i takie smoothie light serwuję reszcie rodziny. Gdy przeglądałam przepisy na green smoothie, to w większości były one bardziej owocowe i ze znacznie mniejszą ilością zielonego wkładu, niż moje koktajle.



My od kilku lat pijemy smoothie regularnie. Po szaleństwie, kiedy przygotowywałam je codziennie, teraz robię to co najmniej 2 razy w tygodniu. Najbardziej mnie cieszy to, że uwielbiają smoothie Jadka – 2 latka i Niejadka – 5,5 roku. Piecie smoothie jest dla nich tak naturalne jak picie dla dzieci soku. Nie ukrywam, że podkręcam ich smoothie owocami i miodem, jednak bez szaleństw J.



I na koniec, teraz jest idealna pora na zielone koktajle. Wszędzie dookoła tyle zielonych warzyw, że warto to wykorzystać.


Celowo nie wymieniłam witamin, czy składników mineralnych znajdujących się w smoothie, bo musiałabym wymienić bez mała wszystkie! A to na ile będzie wartościowe określone zrobione smoothie zależy od tego jakich się doda konkretnych warzyw zielono - liściastych i owoców. Oczywistym jest, że im więcej doda się owoców i miodu, a użycie zielonych liści będzie symboliczne - jedynie dla zabarwienia, to tym mniejsza wartość odżywcza, a koktajl pomimo cudownie zielonego koloru, będzie bardziej przypominał przecierowy słodzony sok.
U nas picie zielonych koktajli przełożyło się na konkretne wymierne korzyści zdrowotne. Moje wyniki badań w zakresie żelaza i innych związanych z tym jednostek są idealne, choć całe życie wcześniej miałam anemię. Ciągle słyszałam, że to dlatego, że nie chcę jeść mięsa. No to czasem jadłam. A teraz kiedy w zasadzie jemy mięso niezwykle sporadycznie, za to jemy dzikie ilości warzyw, a za sprawą smoothie  - zielonych warzyw, nagle moje wyniki wstrzeliły się w normy, w sam środeczek normy. Dziecko pierwsze, które też początkowo miało anemię, a ja musiałam słuchać, że to dlatego, że prawie mięsa nie je, od kiedy pije smoothie, wyniki ma piękne – istna laurka J.
Jeśli ktoś nie robił nigdy zielonego koktajlu, to pewnie sobie nie wyobraża, że ilość zielonych liści wszelkiej maści ledwo się mieści w wielkim blenderze, a po zmiksowaniu z wodą, koktajlu jest odrobina. I tu właśnie jest sekret – takiej ilości liści nie dało by się zjeść w sałatce! A przekonać dziecko do zjedzenia gigantycznej zielonej kopy liści, to już byłoby zadanie niewykonalne.
Dodam tylko, że Jadka piej smoothie od 8-9 miesiąca życia. Cudownie woła na cały dom, gdy widzi, że zbliżam się do blendera:  smuti, smuti…, a gdy widzi awokado, to wyrywa mi je z ręki, ze by zjeść i Dotąd mówiła:  akado, to od niedawna mówi: adokado. No i w ogóle to wrzuca ze mną do blendera warzywa i owoce, podgryzając niektóre.

5 komentarzy:

  1. Beato, używam blendera Philipsa. Świetnie się sprawdza, ale pewnie każdy blender poradzi sobie z zielskiem i owocami :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff ale sie napisalas. Bardzo cenne uwagi z ktorych zamierzam skorzystac, kiedy w koncu zabiore sie za smoothies. Jakis czas temu kupilam te druga ksiazke, ktora masz, ale na razie przymierzam sie do zakupu nowego blendera bo poprzedni posypal sie ze starosci.
    Pewnie na poczatku bede trzymala sie receptur a pozniej zaczne cos sama kombinowac.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za zielony poczęstunek - mam zamiar spróbować wprowadzić te napoje do naszej diety. Trzymaj kciuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też często robie smoothie. Najbardziej lubię to, że można blendować co się chce i łączyć różne smaki. Zawsze pijemy z mężem i dzieciakami coś nowego. W tamtym miesiącu jeszcze też wypróbowałam z ciekawości te bazy do shake by anna, w ekopiramidzie mają duży wybór to się skusiłam. Ku zaskoczeniu są bardzo smaczne!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails