Makaron sojowy! Pod taką nazwą handlową sprzedawany jest makaron o wyglądzie cienkich przezroczystych nitek. Długi czas kupowałam go i byłam święcie przekonana, że jem makaron – faktycznie sojowy. Jednak moje przekonanie zmąciło któregoś dnia przeczytanie składu. Otóż nie była to soja, tylko skrobia fasoli mung!!! Zaczęłam wielotygodniowe poszukiwania makaronu sojowego, związane z uważnym czytaniem etykiet makaronów o nazwie „sojowy” i za każdym razem to samo – fasola mung! Sprzedawcy w sklepach na pytanie o makaron sojowy nieodmiennie wskazywali na ten właśnie makaron – nazywany sojowym i patrzyli na mnie jak na czepialską. A ja już wiedziałam, że nie chcę jeść skrobi fasoli mung, tylko makaron sojowy, zrobiony z prawdziwego ziarna soi.
Po długich miesiącach lub nawet po ok. 2 latach całkiem niedawno odkryłam w sklepie ze zdrową żywnością makaron SOJOWY zrobiony nomen omen z soi. Ba, nawet w dwóch odmianach. Pierwsza wersja makaronu za nami. Niestety nie zdążyłam sfotografować opakowania, ale zrobię to przy następnej paczce i degustacji tym razem makaronu z zielonej soi.
Dodaję ten przepis do akcji viva la pasta, choć faktycznie poza wyglądem, a to z uwagi na skład, makaron ten to w zasadzie nie makaron, bo składa się nie z węglowodanów pochodzący z mąki i to wszystko jedno jakiej, czy pszennej, żytniej, orkiszowej, quinoa…, białej, czy pelnoziarnistej, tylko z soi, która ma charakter białkowy.
Smak tego makaronu odbiega od tradycyjnego smaku makaronu, natomiast nie przypomina soi absolutnie. Trzeba spróbować. Nam bardzo zasmakował, a szczególnie męskiej części domowników i już wiem, że będzie częstym gościem na naszym stole w towarzystwie rozmaitych warzywnych dodatków.
Makaron podałam z sezamowymi szparagami, które podpatrzyłam u Bei.
Moje modyfikacje w zakresie składu sosu dotyczyły ilości sosu sojowego i oleju sezamowego, a w zakresie wykonania - smażenia na oleju do smażenia, zamiast na sezamowym, a dodania oleju sezamowego w znacznych ilościach do gotowego dania, tak aby z uwagi na temperaturę nie stracił swoich cennych wartości.
Składniki dla 2 osób:
- ok. 130 g. makaronu sojowego ( można użyć dowolnego)
- pęczek zielonych grubych szparagów;
Składniki dla 2 osób:
- ok. 130 g. makaronu sojowego ( można użyć dowolnego)
- pęczek zielonych grubych szparagów;
- kilka łyżek sosu sojowego;
- 1 łyżeczka cukru;
- kilka łyżek oleju sezamowego;
- 2 ząbki posiekanego czosnku;
- ok. 1,5 łyżki sezamu;
- olej do smażenia.
- olej do smażenia.
Wykonanie:
1. Makaron ugotować wg przepisu.
2. Sos sojowy wymieszać w małej miseczce z cukrem i sezamem.
3. Szparagi umyć, pozbawić twardych końcówek, obrać i pokroić na małe kawałki (ok. 5 cm).
4. Na patelni z grubym dnem rozgrzać olej do smażenia, dodać posiekany czosnek, krótko obsmażyć, następnie dodać szparagi i ciągle mieszając smażyć je około 4 minut. Dodać sos sojowy i jeszcze chwilkę smażyć. Szparagi mają być chrupiące.
5. Wyłożyć na talerze makaron, skropić lub polać obficie olejem sezamowy (tak ja zrobiłam), na wierzu ułożyć szparagi i ponownie skropić olejem sezamoowym.
Dzięki temu przepisowi po raz pierwszy zrobiłam szparagi stir fry, dotychczas zawsze robiłam na parze lub po uprzednim uparowaniu piekląm w piekarniku. Okazały się smakowicie chrupiące. Mąż był natomiast zachwycony ich dość orientalnym smakiem sezamowo – sojowym.
5. Wyłożyć na talerze makaron, skropić lub polać obficie olejem sezamowy (tak ja zrobiłam), na wierzu ułożyć szparagi i ponownie skropić olejem sezamoowym.
Dzięki temu przepisowi po raz pierwszy zrobiłam szparagi stir fry, dotychczas zawsze robiłam na parze lub po uprzednim uparowaniu piekląm w piekarniku. Okazały się smakowicie chrupiące. Mąż był natomiast zachwycony ich dość orientalnym smakiem sezamowo – sojowym.
To ja z niecierpliwością będę czekać na opakowanie bo sama też poszukuję, a trafiam tylko na fasolowe:)
OdpowiedzUsuńW takim razie ja też nigdy nie jadłam makaronu sojowego- nigdy nie przyszło mi do głowy sprawdzić składu, bo byłam przekonana, że skoro widnieje taki a nie inny napis na opakowaniu, to makaron faktycznie jest zrobiony z soi...
OdpowiedzUsuńPysznie podane danie :)
Cudownie:) jeszcze jak byś była tak dobra i podrzuciła jakieś namiary...np. w jakiej sieci sklepów ze zdrową żywnością natrafiłaś na to cudo to byłabym wdzięczna...bo ja nawet na biobazarze nie uświadczyłam:)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie wiedziałam, że istniej makaron robiony faktycznie z soi ;) Myślałam, że są tylko te pseudo sojowe z fasoli mung. Warto wiedzieć - jak trafię to kupię :)
OdpowiedzUsuńA danie prezentuje się wspaniale :)
Nie wiedzialam, ze mozna kupic makaron sojowy nie bedzacy makaronem "szklanym". Fasolka mung to poniekad odmiana soji, wiec nie w tym tkwi problem. Problem polega na tym, ze on jest skonstruowany nie z maki a ze skrobi, czyli z krochmalu w czystej postaci co zreszta widac. Gdyby ten makaron z fasolki mung byl z maki to wygladalby jak ten Twoj z soji gdyby ten Twoj byl ze skrobi sojowej wygladalby jak te szklane makarony.
OdpowiedzUsuńCzekam na jakies namiary na ten makaron z maki sojowej.
Dziewczyny, ja ten makaron kupiłam w sklepie internetowym - sklepdietetyczny.pl, ale widziałam go też na półkach sklepu NATU, gdzie ostatnimi czasy zaopatruję się w większość ekologicznych produktów. Przy kolejnym makaronie zrobię zdjęcie opakowania.
OdpowiedzUsuńSądzę, że makaron ten będzie się powoli pojawiał w innych sklepach ze zdrową żywnością także.
Thiesso, fakt, a ja nie chciałam jeść skrobi, bo tego unikam, nie zależy mi na wysokim IG potrawy i zapychaczach. Poza tym chciałam makaron sojowy, a nie z fasoli, nawet jeśli oba należą do strączkowych.